kolędo polska! wracasz co roku
by z nami zasiąść przy wspólnym stole
w kolejnym roku naszej wolności
bądź naszą gwiazdą na chmurnym czole
prowadź nas pewnie bezdrożem życia
do tego miejsca gdzie płacze Bóg!
odszukaj światłem twojej mądrości
w ciemności życia najkrótszą z dróg
gdzie Bóg się rodzi i moc truchleje
bo świat jest nadal spętany złem
tam nas zaprowadź sercem pogodnym
gdzie się spotkamy nad Twoim snem
będziemy wracać wszyscy do wspomnień
do tamtych śniegów i trudnych świąt
gdy naszych Ojców tułaczy żywot
rzucał w najdalszy na ziemi kąt
gdy na Syberii odarci z bliskich
z aniołem śmierci z lodowych piór
niczym zwierzęta w tamtej stajence
tworzyli smutny i głodny chór
wrócą w pamięci odległe grudnie
trudne Wigilie rozdartych rodzin
gdy pod oknami naszego domu
szczekały suki do późnych godzin
gdyśmy palili na oknach świece
prosili Boga by podniósł dłoń
bo świat zapomniał w szczęku żelaza
że Twoja miłość to nasza broń
gdy nasze Matki blade od lęku
przez krzyże okien patrzyły z bólem
bo los roznosił w wojenne noce
oślepłym trafem śmiertelne kule
kolędo polska! pełna dramatów
i gdzie Wigilia ma inny smak
gdy Bóg się rodzi wśród nocnej ciszy
to dla nas zawsze to dobry znak
że ocalimy przy wspólnym stole
w blasku kolędy Polskę i Wiarę!
lulaj Jezuniu! pod naszym domem
bo Tyś największym jest naszym darem...
Kolędy, 1994