Matko! nienarodzonych
pozbawionych imienia
wyrzuconych na śmietnik
nieludzkiego sumienia
dzisiaj śpiewa kolędę
w nas wstydliwe milczenie
referendum rozpaczy
pod czerwonym kamieniem
tylu nienarodzonych
u Twych kolan płacze
przyjmij naszą modlitwę
gdy sumienie kracze
Mała Ludzka Kruszyna!
w prześcieradle krwi
nim się narodziła
już śmiertelnie śni
z pępowiną odciętą
bezlitosnym wyrokiem
zawinięta w gazetę
przydeptana mrokiem
śni o oczach matczynych
których nie zobaczy
o czułości i bólu
zaplątanych w rozpaczy
o ramionach ojcowskich
jak słoneczna dolina
w które wraca się ufnie
kiedy kłamstwem zacina
na szpitalnym śmietniku
Krwawy Strzęp Bóg podnosi
i nadaje Mu imię...
Janka... Ewy... czy Zosi...
potem głosem donośnym
wszystkich świętych zwołuje
i powtarza imiona
i do księgi wpisuje
i troskliwie oddaje
w ręce Matki spłakanej
tajemnicę istnienia
Dekalogu testament
Matko! nienarodzonych
pozbawionych imienia
wyrzuconych na śmietnik
nieludzkiego sumienia
Opiekunko! bezbronnych
zdławionych przemocą
których tulisz najczulej
Wigilijną Nocą...!
spraw by domu naszego
mógł przekroczyć próg
z radością witany
zapłakany Bóg!
Matko! osieroconych
Matko Chrystusowa!
nad kołyską miłości
przyjm te gorzkie słowa...
Kolędy, 1994