kiedy z północy lecą ptaki
z Krainy Wierzb... znad Jasnej Góry...
On sam jak wielki ptak z balkonu
któremu stopy wrosły w mury
i skrzydła białe wciąż prostuje
i miasto wieczne w górę wznosi
kiedy codziennie ponad tłumem
o Jej opiekę ufnie prosi
kiedy z północy lecą ptaki
znad rodła Wisły... znad Krakowa
to otwierają kluczem pamięć
w której jak w skarbcu Polskę chowa
kiedy z północy lecą ptaki
z obrazem smukłych wież Klasztoru
On je prowadzi tęsknym wzrokiem
poprzez gasnący cień wieczoru
i widzi Matki twarz ściemniałą
co z blasku świec na Niego woła
co Mu pomaga dźwigać ciężki
i zawierzony gmach Kościoła
kiedy z północy lecą ptaki
do okna szybko cień się zbliża
i tych pielgrzymów ponad Rzymem
On żegna wielkim znakiem krzyża...